Filmy z kategorii superhero to zazwyczaj jedne wielkie naparzanki akcji, w których wszystko jest wyidealizowane. Przodują w tym oczywiście Marvel i DC. Z drugiej strony co jakiś czas pojawiają się mroczniejsze lub brudniejsze wizje, w których posmakował ostatnimi laty Amazon Prime. Film Samarytanin z 2022 wydaje się ogniwem pośrednim między tymi dwoma podejściami.
Samarytanin niesie ziarno szarości
Sam pomysł na to, że filmy o ludziach z supermocami nie muszą być historiami ludzi nieskazitelnych nie jest nowa. Świetnym na to przykładem był Kick Ass i jego kontynuacja (tak jako komiks, jak i jego filmowa adaptacja). Byli Strażnicy (Watchmen). Były wreszcie emitowane przez Amazon Prime serie The Invincible (animacja na podstawie komiksu, nie mylić z grą Invincible na podstawie „Niezwyciężonego” Lema), czy The Boys.
Wspomniane tytuły jednak, choć mają domieszkę humoru, są jednak dla dorosłego odbiorcy. Samarytanin (w oryginale „Samaritan”) to trochę inna sytuacja. Film pokazuje szarości i trochę brudu, ale generalnie jak najbardziej nadaje się do pokazania młodszym odbiorcom. Nie bez powodu nadano mu zresztą kategorię PG-13. W ten sposób Amazon Prime niejako wypełnił pewną lukę pomiędzy dwoma dotychczasowymi kategoriami.
Nawiasem mówiąc, jeśli już szukać inspiracji, to prędzej by można było uznać, ze jest tu jakieś drobne podpatrywanie Jokera, nawet jeśli realizacja jest zupełnie inna, a film kierowany jest do innych odbiorców.
O czym jest film Samarytanin?
To w skrócie historia Granite City, często w fabule nazywanego po prostu „miastem”. Kiedyś pojawiło się w nim rodzeństwo. Dwóch braci, dzieci o niesamowitej sile. Budzili niepokój swojego otoczenia, co doprowadziło do tragedii. Zdarzenie to sprawiło, że po latach jeden z nich został superbohaterem, drugi superłotrem. Pierwszy przyjął imię Samaritan, drugi Nemesis. Aż pewnego dnia starli się w miejscowej elektrowni, epicka bitwa zakończyła się tragicznie i zostali uznani za zmarłych.
Lata później widzimy podniszczone Granite City, toczone przez narastającą biedę i problemy społeczne. Widać w tym zresztą jakieś odległe echa Detroit z Robocopa (zwłaszcza z serialu, niekoniecznie z filmu pełnometrażowego).
Głównym bohaterem staje się dzieciak z blokowiska, trzynastoletni Sam Cleary. Próbuje przetrwać, a przy okazji fascynuje się historią i postacią Samarytanina. Choć wierzy w dobro, by pomóc finansowo matce, daje się wplątać w problemy, robiąc interesy z młodocianym gangiem. Ten podlega większym strukturom, kierowanym przez króla podziemia o imieniu Cyrus. Króla, który dla odmiany fascynuje się postacią Nemesisa. I bynajmniej nie postrzega go jako łotra.
W całym tym zamieszaniu dzieciak co chwilę doszukuje się swojego idola w coraz to nowych osobach. A to w woźnym, który okazuje się bardzo silny, a to w swoim sąsiedzie, śmieciarzu o imieniu Joe Smith, który go broni przed napaścią gangu. Ot, dzieciak z fantazją.
I tak scena za sceną, scenarzysta Bragi F. Schut i reżyser Julius Avery pokazują historię w gruncie rzeczy obyczajową, choć podaną w sosie zawierającym akcję.
Czy Samarytanin to coś nowego?
Twórcy filmu głośno okrzykiwali go nowym podejściem do kina superbohaterskiego. Czy jest takowym? Na pewno nie. Kilka przykładów idących znacznie dalej wymieniłem już wcześniej, a można by ich wyliczyć więcej.
Od razu dodam: jeśli ktoś zacznie się zastanawiać, że wszystko powyżej było inspirowane historiami z papierowych komiksów, a Samaritan nie… Będzie w błędzie. To także adaptacja powieści graficznej, której twórcami byli Schut (tego samego, który odpowiadał za film), Marc Olivent oraz Renzo Podesta. Całość była wydana przez Mythos Comics w roku 2014.
Ale to, że marketing przesadza, nie przekreśla faktu, ze film ogląda się przyjemnie i swoje miejsce powinien znaleźć. Powinien, choć patrząc po ocenach na Filmwebie i IMBD (w momencie pisania odpowiednio 5,5/10 i 5,7/10) odbiór jest umiarkowany. Subiektywnie podejrzewam, ze takie chłodne opinie wynikają z pewnych oczekiwań.
Z jednej strony po „brudnych” filmach superbohaterskich oczekuje się czegoś mocno niejednoznacznego i z dawką dramatu. Samarytanin tego nie daje, bo nawet szarość jest tu uproszczona. Z drugiej… to nie jest jednak kino MCU, czy DCU, gdzie Marvelowi i DC z założenia widzowie wiele wybaczają, siadając od razu z nastawieniem na czystą akcję.
Tymczasem emitowana na Prime Video koprodukcja dwóch studiów, Metro-Goldwyn-Mayer i Balboa Productions (a wydana przez United Artists Releasing i Amazon Studios) nie ma ułatwiaczy. W sensie nie ogląda się jej z założeniem „a to universum Marvela, będzie czysta rozrywka”. Jednocześnie część widzów zapomina, ze choć jest tu szarość, to jednak jest to film stworzony nie tylko dojrzałych odbiorców, lecz również dla młodzieży.
Efekt? Produkcja jest oceniana z perspektywy trochę innej kategorii i grupy docelowej, niż ta, do której jest kierowany. Ot, życie.
Osobiście uważam, że warto dla rozluźnienia obejrzeć.
Ale tak wracając do tego, czy scenariusz jest czymś nowym… Żeby dobić tę tezę, wspomnę o jeszcze jednej kwestii. Część krytyków sugeruje, ze Samaritan sprawia wrażenie „duchowej kontynuacji” inne filmu o superbohaterach, „Niezniszczalnego” (Unbreakable) z 2000 roku (tak jest, ponad dwadzieścia lat temu).
Sylvester Stallone po latach, czyli bohater na emeryturze
Ciekawostką jest obsada filmu. Ciekawostką, bo stanowi ona ukłon w stronę kina lat 80-tych, choć przecież to nie fani tamtych produkcji są głównym targetem. Faktem jest, że w jednej z ról pojawia się sam Sylvester Stallone (Rocky, Cobra, Rambo). A dokładnie w roli superbohatera. I być może to dodatkowo błędnie ustawia oczekiwania części widzów, wystawiających później niższe oceny.
Jak wygląda obsada aktorska innych postaci? Między innymi tak:
- Javon „Wanna” Walton jako Sam Cleary
- Johan Philip Pilou Asbæk jako Cyrus
- Dascha Polanco jako Tiffany Cleary
- Moises Arias jako Reza
- Martin Starr jako Albert Casier
- Sophia Tatum jako Sil
- Jared Odrick jako Farshad
- Michael Aaron Milligan jako Tuna
- Henry G. Sanders jako Arthur Holloway
- Shameik Moore jako Devin Holloway
- no i wspomniany Sylvester Stallone jako Joe Smith
Ścieżka dźwiękowa filmu Samarytanin
W TurboFikcji już nie raz zwracaliśmy uwagę na ścieżki dźwiękowe w filmach i serialach. Chociażby omawiając Krainę Lovecrafta, czy zapowiadając aktorską adaptację serii Cowboy Bebop na Netflixa.
W Samaritanie soundtrack aż tak bardzo nie zwraca uwagi i na pewno nie jest na takim poziomie, jak w dwóch wspomnianych tytułach. Mimo to warto o nim wspomnieć i można posłuchać. Odpowiadają za niego Jed Kurzel i Kevin Kiner, którzy już wcześniej współpracowali z reżyserem. Muzykę wydało Lakeshore Records.
Historia produkcji
Informacja o planowanym nakręceniu filmu pojawiły się w roku 2019 i już wtedy zapowiedziano udział Sylvestra Stallone. Same ujęcia zaplanowano na rok 2020, choć – jak łatwo się domyślić – pojawiła się przerwa spowodowana pandemią. Niemniej jeszcze w październiku 2020 podjęto prace na nowo. Premiera nastąpiła 26 sierpnia 2022 na Amazon Prime Video. W chwili pisania tekstu (wrzesień 2022) to jedyne miejsce, gdzie można tytuł obejrzeć. Póki co nie wiadomo czy i kiedy film zagości na innych platformach, takich jak Netflix, czy HBO Max.
Gdzie kręcono Samarytanina (2022)?
Miejscem zdjęć była Atlanta, stolica stanu Georgia. Miasto to zdaje się mieć coraz większy potencjał filmowy. To tu rozwija się studia Screen Gems i Tyler Perry Studios, a branża filmowa wspiera obecnie kilkadziesiąt tysięcy miejsc pracy w stanie Georgia.
W tym samym mieście powstawały w przeszłości ujęcia do innych filmów o superbohaterach, m.in. do Avengers (Infinity War i Endgame), Kapitana Ameryki: Wojny Bohaterów (Civil War), Spider-Mana, She-Hulk, Moon Knighta, Lokiego, Czarnej Wdowy, czy Ant-Mana.
Najwidoczniej to dobre miejsce dla produkcji, w których pojawiają się sceny akcji.
Nawiasem mówiąc, także w Atlancie filmowano sceny do The Walking Dead, Stranger Things, czy Ozark.
Czy Samarytanin to postać Marvela lub DC?
Nie. To postać, która pierwotnie zadebiutowała w Mythos Comics w roku 2014. Za pomysł odpowiadał Bragi F. Schut. Nie można jednak mylić tego herosa z jego imiennikiem z komiksu Astro City opublikowanego w roku 1995 (twórca był Kurt Busiek).
Ile trwa Samaritan (2022)?
Czas projekcji do godzina i czterdzieści dwie minuty (1:42).
Jakie moce ma Samarytanin?
Bohater filmu okazuje się mieć niezwykłą siłę i wysoką zdolność wracania do zdrowia po wszelkiego typu kontuzjach.
Czy warto obejrzeć ten film?
Moim zdaniem tak, choć z założeniem, ze jako typowe kino rozrywkowe, bez robienia sobie nadziei na super odkrycie. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że film ten nie jest obliczony na efekty specjalne. To po prostu coś do obejrzenia popołudniu lub wieczorem.
PS. „The Samaritan” to także tytuł thrillera z 2012 roku. Ale to już zupełnie niepowiązana produkcja, a zbieżność nazw jest przypadkowa.