TurboFikcja

Fantastyka, kultura, cywilizacja

Tak, Mroczny Władco - karcianka
RPG i planszówki

Tak, Mroczny Władco! Gra karciana ucząca wymówek

„Tak, Mroczny Władco” (w wersji angielskiej „Aye, Dark Overlord”, a we włoskim oryginale „Sì, Oscuro Signore!”) to narracyjna gra karciana opracowana przez Pendragon Game Studio, w Polsce wydana dzięki wydawnictwu Black Monk. Gra o tyle ciekawa (i szalona), że nie tylko dostarcza zabawy, ale też uczy sztuki improwizacji.

Tak mroczny władco – o czym to gra?

Cała gra mieści się w niewielkim pudełku. Tu jednak zaznaczmy, iż pudełko może występować w różnych wersjach, bowiem „Tak, Mroczny Władco” ma dwie wersje: edycję czerwoną i zieloną. Obie są ze sobą kompatybilne, jednak zestaw kart w środku jest częściowo inny. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by grać tylko jedną z nich lub… połączyć je.

Wróćmy jednak do sedna. Karcianka „Tak, Mroczny Władco” (Aye, Dark Overlord) to gra imprezowa. Optymalna liczba graczy to 4-6, choć można tę liczbę zmienić. W 8 lub 10 osób też gra się dobrze. Czas trwania? Gra się szybko, można się zmieścić w 30 minut. Zasady są banalne, instrukcja krótka (choć mogłaby być jeszcze krótsza).

Jeden z graczy zostaje tytułowym mrocznym władcą o imieniu Rigor Mortis (postać ta pojawia się też grach Pendragon Game Studio). Reszta uczestników to gobliny, które Rigor Mortis wysłał na misję. Gobliny, które poniosły porażkę i teraz muszą się tłumaczyć. Robią to wymyślając kolejne wymówki i zwalając winę na innych. Muszą to robić przekonująco i szybko, bo Mroczny Władca nie jest cierpliwy. A robią to z pomocą kart nakierowujących na kolejne wątki historii i usprawiedliwień.

Dodatkowo część kart pozwala na wykonanie akcji specjalnych. Jakich? Szybkie wtrącenie się w historię innego goblina lub wskazanie innej ofiary.

Gra toczy się tak długo aż w końcu Mroczny Władca Rigor Mortis wskaże winnego, przez którego misja się nie powiodła.

Całość utrzymuje się w klimatach fantasy, ale takiego humorystycznego. Nic wzniosłego jak w książkach typu Elantris, czy mrocznego niczym powieść Z mgły zrodzony. Czysta zabawa i spontaniczne wybuchy śmiechu 😉

Tak, Mroczny Władco - edycja czerwona
Pudełko z edycją czerwoną karcianki z tej recenzji

Historia gry Tak Mroczny Władco (Aye, Dark Overlord)

Ta włoska gra karciana ma dość długą historię. Jej pierwszą wersję stworzyli Fabrizio Bonifacio i Massimiliano Enrico. Oryginalnym tytułem było „Sì, Oscuro Signore!”. Gdy gra doczekała się publicznego wydania, ilustracje kart przygotował Riccardo Crosa.

Całość została zauważona jeszcze przed oficjalną premierą, otrzymawszy w 2003 roku specjalne wyróżnienie na targach Lucca Comics & Games. A potem, w 2005 roku (wtedy nastąpiła oficjalna premiera), tytuł najlepszej włoskiej gry (wraz z Nephandum).

Poszczególni dystrybutorzy tworzyli różne warianty gry. Oprócz edycji zielonej i czerwonej powstały tez wersje „Wrony” (Raven), Herold Demiurga (Nexus),Kreator Mole (KDS) i Rigor Mortis (Stratelibri).

Co ciekawe, stworzono też spin-off do gry, „Yes, Dark Godfather!”.

Skoro jednak wspomnieliśmy o tym, że były różne wersje gry, dodajmy jeszcze jedno. Jest to karcianka niekolekcjonerska. Tak więc spokojnie, wystarczy jedna talia 🙂

Karta wymówek z Aye, Dark Overlord
Rigor Mortis musi wysłuchać wielu wymówek

Jak się gra w „Tak, Mroczny Władco”?

Rozgrywka jest bardzo dynamiczna i pełna śmiechu. Świetnie uczy improwizacji i doskonale sprawdza się na poprawę humoru. Co więcej, to dobry tytuł nie tylko na imprezę. „Aye, Dark Overlord” docenią osoby zajmujące się zadaniami kret. Piszące opowiadania, projektujące scenariusze do gier itp. Dlaczego? To proste. Ta gra po prostu świetnie przełamuje blokady twórcze i pomaga ćwiczyć szybkie tworzenie pomysłów na podstawie banalnych punktów wyjściowych. Po prostu storytelling jest integralną częścią rozgrywki w „Tak, Mroczny Władco”.

Ale jest jeszcze coś, co jest znakomite w „Tak, Mroczny Władco”. Chodzi o fakt, ze gra ta wręcz prowokuje do absurdalnych żartów. Jeśli więc lubisz humor absurdu, to znakomicie!

Sama mechanika jest banalnie prosta i łatwa w szybkim przyswojeniu i co ciekawe, ma kilka wariantów (różnice między nimi są niewielkie).

Czy warto przetestować? Zdecydowanie tak!

Co prawda wydanie Black Monk jest wyczerpane, ale zawsze można spróbować znaleźć wersję anglojęzyczną i… dobrze się bawić.

Podziel się

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *