Jak lubię zbiory opowiadań, tak antologie komiksu zwykle traktuję dość ostrożnie. To raczej błędny nawyk, który czas przełamać, co też spróbowałem zrobić, sięgając po „Ostatnie drzewo”. To dość ciekawy projekt, który z jednej strony prezentuje przegląd współczesnych polskich twórców, z drugiej zaś wspiera ochronę środowiska.
Komiksowa antologia na rzecz klimatu
Na samym początku zacznijmy od tego, czym właściwie jest „Ostatnie drzewo”. To komiksowa antologia, w której kolejne krótkie komiksy w taki czy inny sposób nawiązują do aktualnego stanu środowiska, klimatu, drzew, czy – bywa i tak – empatii jako takiej. Dwadzieścia trzy historie zostały dodatkowo zwieńczone galerią prac kilku rysowników.
Całość znajduje się na ponad dwustu stronach i jest wydana naprawdę estetycznie. Co jednak najważniejsze – antologia „Ostatnie Drzewo” jest projektem charytatywnym. Całość zysków, zarówno z wersji papierowej, jak i wydania elektronicznego, przekazana zostanie Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot – organizacji, która od wielu lat zajmuje się właśnie tematem ochrony przyrody.
Pierwsze wrażenia
„Ostatnie drzewo” zamówiłem w wersji elektronicznej. Pierwsze, na co zwróciłem uwagę, to fakt, że komiks został wydany w formacie PDF. Bez udziwnień, szukania innych formatów, prosto i wygodnie. Skądinąd wiem, że część czytelników e-komiksów woli formaty dedykowane czytaniu na telefonie, ale… Ale komiks nie ebook, jeśli ktoś chce się nim delektować, lepiej się sprawdzi na dużym ekranie. A tu PDF sprawdza się idealnie.
Tyle technikaliów. Co z warstwą graficzną?
Okazuje się, że estetyka projektu jest widoczna już na pierwszy rzut oka. Bardzo.
Tak bardzo, że aż zacząłem się zastanawiać, czy nie lepiej było zamówić wersję papierową.
No po prostu „Ostatnie drzewo” jest wydane bardzo, bardzo ładnie. I ze sporą konsekwencją, jeśli chodzi o identyfikację wizualną.
Scenariusz i rysunki, czyli kto tworzy „Ostatnie drzewo”
Otwieram zbiór. W sensie nie plik, wirtualnie otwieram okładkę, mijam stronę z informacjami wydawniczymi i trafiam na spis treści.
Patrzę.
Ze śledzenia polskiej sceny komiksowej odpadłem dawno. Z ciekawością więc spojrzałem na listę nazwisk i – jak się okazało – również pseudonimów. Większości z nich oczywiście nie skojarzyłem, choć znalazły się i te, które od razu przykuły uwagę. Chociaż Krzysztof Owedyk, znany też jako Prosiak, znany mi jeszcze z zinów undergroundowych. Albo Roch Urbaniak, malarz słynący z niesamowicie klimatycznych obrazów (przyznam, że jego obecność tutaj jest miłym zaskoczeniem).
Spis treści nie wymienia autorów galerii, ale chwilowe rzucenie oka na końcówkę PDF-a wskazuje, że i tu, choć większości twórców nie znam, to znajdują się i rozpoznawalne akcenty – chociażby Melon.
Dobrze jednak, przejdźmy do rzeczy.
Spis treści przeglądnięty, idziemy dalej!
Ostatnie drzewo kiełkuje
Komiksem otwierającym antologię jest „Animals Go”, napisany przez Tomasza Kontnego i rysowany przez Martę Falkowską. Historia, która, hm, potrafi w pewnym momencie zaskoczyć. I powiedzieć sporo o człowieku.
Zaraz potem na tapet wskakuje komiks stworzony przez duet Jana Mazura i Prosiaka (Owedyka). Musze przyznać, że aż dziwnie jest widzieć rysunki tego ostatniego wykonane w kolorze. No przyzwyczaił „Ósmą czarą” i „Ratboyem” do wersji czarno-białych, surowych, tworzonych z punkowym sznytem. Co jednak ciekawe – nawet sięgając po kolor, utrzymał niezmiennie jeden klimat, a i opowieść, jaką przygotował Mazur, ewidentnie pasuje do kreski Owedyka. No, coś takiego spokojnie mogłoby wpaść także do serii „Prosiacek” – i to w czasach jej początków.
Po tych dwóch opowieściach zaczyna pojawiać się klimat.
Klimat zamglony, jak w „Biosferze” Bereniki Kołomyckiej i klimat ironicznego absurdu, jak w „Pełnym sukcesie” Igora Wolskiego. Albo nastrojowego zatopienia w myślach (i nie tylko) w „Galaktyce” Magdaleny Cieleckiej i Joanny Karpowicz. Historie dość różnorodne, ale każda w swojej „szufladzie”. Mnie „Galaktyka” mniej spasowała, ale trudno jej odmówić pewnej myśli przewodniej. Myśli przewodniej i malowniczości przenikającej od obrazu do tekstu.
Kuksańce w ludzkość
Pierwsza ćwiartka antologii „Ostatnie drzewo” za nami. W końcu przychodzi czas na „Staram się o tym nie myśleć” autorstwa osoby używającej pseudonimu Spell. Komiks szalenie przewrotny, humorystyczny, ale choć niekoniecznie czuć to w momencie czytania, to gdy później wraca się na moment do obrazków i słów, które tu padają, można poczuć kilka bardzo trafnie wbitych szpil. Szpil wycelowanych w to, jakie społeczeństwo współtworzymy.
Dokładnie tak – nie w jakim jesteśmy, a jakie współtworzymy.
Swoją drogą ostatni obrazek też jest tu niezłym podsumowaniem. A konkretnie drobna zmiana w postaci jednej z bohaterek.
Potem przychodzą dwie historie fantasy, „Zalotnik” Aleksandry Motyki i Kasi Niemczyk oraz „Koniec ma zapach tulipanów” ze scenariuszem Wiktora Talagi i rysunkami Macieja Kachela. Pierwsza z nich, choć prosta, jest zarazem bardzo magiczna. Nie cała, punktowo. Za to dająca do myślenia. Druga… Cóż. Muszę przyznać, że „Koniec ma zapach tulipanów” początkowo mnie rozdrażniła. Rysunkami. No nie sprzyjają czytaniu w jakiś taki trudy do określenia sposób. Ale. Ale na szczęście się przemogłem, bo od strony scenariusza ten komiks jest naprawdę dobry i mocny. Zdecydowanie historia sama w sobie bardzo zapada w pamięć.
A potem pojawia się „Alba” z bardzo ciekawą kreską Agnieszki „Agiss Yo” Czachór i scenariuszem Oli Czachór. I muszę powiedzieć, że jest tu pewien zgrzyt. Choć nie przepadam za historiami obyczajowymi, ten komiks wciągnął w opowieść o głównej bohaterce. Tym bardziej, że pojawia się tu trochę niejednoznaczności. No, jest to wciągające. A potem przychodzi finał i… Nie jestem pewien, co w zasadzie miało być przesłaniem. To znaczy chyba wiem, ale jest tu pewien zgrzyt, o którym trudno napisać nie spoilerując historii osobom, które dopiero sięgną po komiks. Pozostawię więc ocenę im, bo może nawet będę odosobniony w swojej interpretacji.
Na pokład wkracza science-fiction
Nagle pojawia się „Nadrzędny priorytet misji”. Science fiction osadzone w smutnej przyszłości ludzkości. Science fiction w klasycznym, ale bardzo „czytliwym” scenariuszem Daniela Gizickiego i równie klasyczną, a zarazem bardzo przyjemnym w odbiorze rysunkiem Grzegorza Pawlaka. Ciekawe.
A po SF przychodzi bajka
Ciekawym kontrastem do „Nadrzędnego priorytetu misji” jest „Las” Karoliny „Szarosen” Plewińskiej. To w zasadzie sięgnięcie po historię Czerwonego Kapturka i Wilka, ale sięgnięcie bardzo kreatywne i wciągające.
I na tym różnorodność się nie kończy
Kolejny przeskok gatunkowy to wpadnięcie w klimaty bliskie postapo. I w sumie łączące różne gatunki i nawiązania, m.in. Inspirując się Mad Maksem. To „Symfonia grozy” wykonana przez trio autorów – Rafała Kosuta (scenariusz), Gierka (rysunek) i Macieja Pałkę (kolor). Postapo, ale też groteska, która w pewnym momencie uderza tym, co powinno być siłą każdej krótkiej historii. Puentą.
Ciekawie wypada „Tratwa” ze scenariuszem Jakuba Dębskiego i sympatyczną kreską Anny Krztoń.
Za to prawdziwą perełką wizualną jest „Kudzu” Rocha Urbaniaka. Komiks, który tak naprawdę należy traktować jako rozbudowany obraz, tworzący klimat tak wyraźny, że niemal można sobie wyobrazić dźwięki w tle.
Kontrasty, kontrasty
Po „Kudzu” nagle wpada kontrast. W sumie na kilka sposobów, bo i wewnętrznie (w obrębie historii) i względem poprzedniego komiksu. Bo „Columba livia, columba urbana” Edyty Bystroń po prostu graficznie nie pasuje do reszty antologii. No nie. A jednocześnie pod względem scenariusza przekazuje coś istotnego. I chyba to jest podobna sytuacja, z jaką sam spotykałem się przy doborze autorów do antologii opowiadań w serii „Zapomniane Sny”, czyli moment, gdy forma gdzieś tam kuleje, a jednocześnie w przekazie jest to „coś”, co sprawia, że warto daną opowieść podsunąć czytelnikom.
Ostatecznie ten komiks zostawił na mnie dobre wrażenia, acz zapewne w jakiś tam sposób dla części czytelników może wpływać na poczucie „równości” antologii.
Opowieść „Ostatniego drzewa” trwa
Po chwili dezorientacji pojawia się „Implant” ze scenariuszem i rysunkami Henryka oraz kolorami Tomasza Kaczkowskiego. Historia obyczajowa, która wprawia w pewien zamysł.
Chwilę później pojawia się z kolei „Planeta B”, z rysunkami Heleny Smołki i scenariuszem Tomasza Pstrągowskiego – komiks, który de facto jest przypisaniem scenerii do wiersza „Nie wchodź łagodnie do tej dobrej nocy” Dylana Thomasa w wersji przetłumaczonej przez Stanisława Barańczaka. Czyli można powiedzieć, że to eksperyment artystyczny, skądinąd bardzo udany.
Jedno tylko, co można zarzucić tej opowieści graficznej, to sposób, w jaki stworzono jej wersję elektroniczną. Każda kolejna strona, zanim się wczyta, wyświetla przez moment warstwy z wcześniejszymi stronami – ale to już technikalia, stosunkowo łatwe do naprawienia i nie wpływające na ocenę samego komiksu.
Potem następuje zgrzyt. „*”, bo taki jest tytuł komiksu ze scenariuszem Jerzego Łanuszewskiego i dość rozpoznawalnymi rysunkami Jakuba Topora, zaniża poziom antologii. To znaczy owszem, przekaz jest w porządku, ale to jest materiał na de facto pojedyncze obrazki satyryczne. Nawet jeśli tutaj „*” zajmuje raptem dwie strony, to i tak chyba wyszło dużo – nawet dla kogoś, komu się ten przekaz spodobał. Swoją drogą zdziwiłbym się, gdyby autor nie znał finału animacji „Man” Steve’a Cuttsa w jej rozszerzonej wersji (którą skądinąd polecam bardzo).
Potem pojawia się „Śśśśśśśś” ze scenariuszem i rysunkami podpisanymi pseudonimem Javvie”. I w sumie trzeba powiedzieć, że Javvie robi dobrze to, co słabiej wyszło Jerzemu Łanuszewskiemu. Bierze się za jeden z problemów współczesnych, rzadziej dyskutowanego przez ogół (co akurat ma małe znaczenie, z kolei Jan Mazur skupił się na czymś znanym i też zrobił to dobrze). Opisuje to w sposób prosty (ale nie prostacki i nie nachalny). Humor równie prosty, a jednak też nie łopatologiczny. A przy tym wszystkim jeszcze jakiś element edukacyjny.
No wyszło. Nawet jeśli „Śśśśśśśś” jest trochę moralizujący, to jednak powoduje uśmiech i skłania do szukania jakiś dodatkowych informacji (choć mogę być subiektywny, bo kiedyś trochę czytałem o opisanym problemie).
Ambitna fantastyka
W dość dalekiej części antologii „Ostatnie drzewo” pojawia się nagle „Ostatnie kłamstwo”, komiks ze scenariuszem Pawła Kicmana (będącego jednocześnie redaktorem prowadzącym antologii) i rysunkami Dawida Longi. I trzeba powiedzieć, że jest to naprawdę coś ambitnego. Paweł Kicman stworzył w swojej głowie coś nietypowego.
„Ostatnie kłamstwo” to wizja świata rządzącego się trochę innymi zasadami, a jednak jakby się głębiej zastanowić, to co i rusz można się doszukać różnych odniesień do świata „naszego”. I choć kilka z nich jest dość wyraźna, to zastanawiam się, czy te „pomniejsze” też są celowe, czy to już moja nadinterpretacja… Ale nawet jeśli, to tylko świadczy o kunszcie autorów, którzy potrafili zarówno treścią, jak i grafiką, naprowadzić na takie myśli i skłonić do szukania czegoś więcej.
Ładne, naprawdę ładne. I nawet ostatni obrazek jakoś uderza słowa „koniec”.
I oto my
Całkiem niezłą satyrą społeczeństwa social mediów jest historia „The last tree”. Napisana przez Andrzeja Włudeckiego, narysowana przez osobę o pseudonimie Zvyrke, na zaledwie dwóch stronach punktuje to, kim się właściwie staliśmy w czasach, w których teoretycznie wszyscy gardzą kulturą masową. Prześmiewcze, ale ręka do góry, kto choć raz w życiu nie zachował się tak, jak przedstawiono to w „The last tree”. Swoją drogą jest tu i easter egg, w postaci nawiązania do Tajfuna i Mary, postaci z kultowego polskiego komiksu.
Przedostatni komiks, „Nasiona” ze scenariuszem Jakuba Sytego i rysunkami Mikołaja Ratki, to również podsumowanie ludzkości, choć wykonane w zupełnie inny sposób i komentujące zupełnie inne zachowania. Niby scenarzysta użył tu prostego zabiegu, a jednak bardzo udanego i wciągającego. Z kolei Mikołaj Ratka ewidentnie dopasował do tego pomysłu nie tylko kreskę, ale i kolory – brawo. Nawiasem mówiąc – czyżby rysownik znał komiks „Aria”, epizod „Łzy bogini”? 😉
Finał, który budzi coś wewnątrz
No i na koniec pozostaje – nomen omen – „Ostatnie drzewo”. Komiks, którego tytuł pokrywa się z tytułem całej „antologii dla klimatu”. Za scenariusz i rysunki odpowiada tu jedna osoba – Marta Szu. I trzeba to powiedzieć wprost – rysunek tu jest dość specyficzny, charakterystyczny, niby „lekki i kreskówkowy”, a jednak zdający się bardzo uniwersalny – podejrzewam, że sprawdziłby się też w historiach poważnych.
A sama historia? Niezwykła, bo pozwalająca się identyfikować, powspominać dzieciństwo i… Cóż, to świetny komiks zamykając y antologię „Ostatnie drzewo”, bo… dający nadzieję. I to w sposób odczuwalny nawet dla kogoś, kto jak ja raczej jest pesymistą, gdy chodzi o środowisko. Kogoś, kto zresztą lubi zarówno czytać, jak i pisać opowiadania raczej mroczne. No i z mojego punktu widzenia mimo wszystko to jeden z najlepszych komiksów tego zbioru – obok „Biosfery”, „”Ostatniego kłamstwa” i (pomimo opisanych już wątpliwości) „Końca mającego zapach tulipanów”.
Jest i galeria
Na końcu antologii „Ostatnie drzewo” pojawia się jeszcze galeria pojedynczych rysunków, przygotowanych m.in. przez Melon (o ludziska, trzeba przyznać, że choć Melon na swoim profilu na Facebooku przyzwyczaiła wszystkich do rysunków bardzo prostych, zrobionych na szybko, wybijających się znakomitym humorem, a nie kreską, to tutaj namalowała coś naprawdę przykuwającego uwagę). Ponadto pojawiają się tu także rysunki takich osób, jak Piotr „Jaszczu” Nowacki, Katarzyna „Panna N” Witerscheim, Rafał Szłapa (o, to jest naprawdę niesamowita grafika – jeśli ten człowiek rysuje komiksy, to muszą mieć klimat pod względem wizualnym), KTH, Jacek „Brzozo” Kuziemski, Maciej Pałka (mrocznie i i klimatycznie), Spell.
Bardzo wyróżnia się tu grafika „zamykająca”, którą przygotowała Anna Helena Szymborska. W pierwszej chwili nawet skojarzyło mi się to z kreską Przemysława Truścińskiego, ale nie, tu jest indywidualny styl.
Gdzie kupić komiks „Ostatnie drzewo”?
Czy komiks warto przeczytać? Zdecydowanie tak. W porównaniu z wieloma „średniakami” dostępnymi na rynku (i to w wyższych cenach) wyróżnia się zdecydowanie na plus, a i różnorodność stylów dobrze tu robi. Ponadto całość, przypomnijmy, jest projektem typu charityware, zyski przeznaczone są na wsparcie stowarzyszenia ekologicznego Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot.
Gdzie natomiast kupić antologię? Informacji na ten temat najlepiej szukać na profilu FB tego projektu. Jeśli nie będzie postu w tej sprawie na wierzchu, zawsze można wysłać zapytanie w tej sprawie przez wiadomość prywatną.
„Ostatnie drzewo” objęte są patronatami ze strony portalu Aleja Komiksu, miesięcznika „Dzikie Życie” oraz serwisów Ecoloco, Na Ekranie i Zagrano.
Całość jak już wspomnieliśmy w wersji zarówno fizycznej (oczywiście do wyczerpania zapasów), jak i elektronicznej (e-komiks w formacie PDF).
Nasza ocena? Wysoko. Warto sięgnąć.